Może trochę o jego metodach połowu: 5 m kij bez kołowrotka mały styropianowy spławik i coś jakby błystka podlodowa z robakiem. Trochę to toporne, ale tylko z wyglądu. Metoda polega na typowej przepływance z przytrzymaniem a błystka jest po to, aby przynęta poruszała się przy samym dnie.
Widok lipieni działa na mnie stymulujaco. Moja muchówka już nie powoduje u Saszy śmiechu jak w zeszłym roku. Wie, że może ona też sporo zamieszać. Doradza mi, gdzie powinienem zacząć. Dodam tylko, że Sasza to najlepszy wędkarz z całej ekipy. Poprzednim razem spływaliśmy razem i w tym roku będzie tak samo. Prawdziwy drug…Mówią też o nim, że nawet w studni potrafi złowić rybę.
Znajduję ładna rynnę. Nie widzę żadnych latających owadów. Postanawiam, że łowię na nimfę,. Jest to metoda trochę inna od stosowanej u nas, ponieważ rzucam na odległość około 10 m trochę pod prąd. I właściwie przypomina to bardziej mokrą muchę, z częstszym przytrzymywaniem i odpuszczaniem.
Duże zdziwienie – nic się nie dzieje. Dlaczego czyżby zła mucha? W poprzednim roku hitem była czerwona nimfa. W tym roku mam ich cały zapas i to, jakich. Typowe glajchy i wiele innych robione przez Pana Wacka Samodera z Nowego Sącza.
Dziękuję ci bardzo Wacku, bardzo się przydały
Decyduje się na zmianę muchy. Zostawiam jedna czerwoną i dokładam dużą beżowa na haczyku 4 z ciemna pochewką. Pierwsze przepuszczenie i w połowie dystansu uderzenie… Jest siedzi. Zaczyna murować. Jak długo marzyłem o tej chwili?. Moja nowa muchówka Ron Thompson 5-6 gnie się niemiłosiernie. To jej test, ale radzi sobie całkiem nieźle. Lipień wyskakuje, bo one tam skaczą. Ryba słabnie, doholowuje ją do ręki.
Jest moja. Wzięła na muchę beżową. Lipień ma około 46 cm, całuję go i wraca do wody. Jeszcze złowię na kolacje.
Następne przepuszczenie i….. nie mogę ryby ruszyć, co za cholera? Czyżby ten dwukilowiec pierwszego dnia?
Po chwili już wiem, że to dublet zdrowych czterdziestaków 47 i 46 cm .
Do wieczora, na odcinku 20 m rynny łowię jeszcze około 15 czterdziestaków w tym większość powyżej 45 cm. Czy to sen? Postanawiam, że jutro biorę mocniejsza wędkę. Ta jest całkiem niezła, ale do pracy w warunkach uralskich potrzebna jest trochę solidniejsza z dopalaczem.
W powrotnej drodze spotykam resztę ekipy. Połowili, ale dużo mniej z wyjątkiem oczywiście Saszy……
Trochę o naszej ekipie. Było nas w sumie 9: Ja niżej podpisany, Jura-lekarz ( warto mieć takiego w pobliżu tym bardziej, iż do najbliżej osady było około 200 km przez góry i żadnych dróg…….).Aleksander organizator z 12 letnim synem Miszką, Wołodia jego brat, Sasza, Fiodor, Wołodia ważni kolejarze z regionu i kolega z Gaz promu, który pomógł w załatwieniu……Śmigłowca
Wszyscy naprawdę wspaniali towarzysze.
Pierwsza kolacja: solony lipień. Smakołyki żony Aleksandra i coś do tego….Jak to w gronie przyjaciół bywa.